11 lip 2011

Rozdział VI

-Która godzina?- spytała zaspana Olivia
-Po 13.- odpowiedział Jeremy- Długo spałaś. Nie chciałem cię budzić.
-A powinieneś. Teraz nie obudzęsię do końca dnia…
Jerry spojrzał na nią zasmucony.
-No przecież żartuję.- zaśmiała się- Ale kawę możesz mi zrobić. Proszę.
~ ~ ~
Dzień był słoneczny. Taki jak ten pamiętny- majowy. Od urodzin Ovi minęły już 2 miesiące. Od tamtej pory nie zajrzała ponownie do listu od matki, choć po tamtych wydarzeniach miała szansę go zrozumieć. Chciała jednak jedynie zapomnieć.
~ ~ ~
Good morning Mr. Sunshine
You brighten up my day
Come sit beside me in your way
I see you every morning
Outside the restaurant
The mousic plays so nonschalant
Lonely days, lonely nights
-Graj dalej- odezwał się nagle Jeremy
-Nie mogę odpowiedziała Ovi i rozpłakała się
-Dlaczego?
-Ta piosenka przypomina mi naszych rodziców- tych zastępczych... Jak mam ich inaczej nazwać? To brzmi tak bez serca. Ta piosenka ma serce... Nie wiem co mówię. Przepraszam.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Tylko spróbuj jeszcze raz przeczytać ten list od... mamy.
-O nie. Chcę zapomnieć!
-Proszę. Wolę wiedzieć kim jestem i myślę, że ty też chcesz poznać prawdę tylko nie potrafisz tego przyznać, bo myślisz, że inni uznają, że nie kochałaś rodziców... zastępczych.
-Może masz rację...
~ ~ ~
Tak trudno zrozumieć słowa, których nigdy nie usłyszałeś, tylko dostałeś na papierze. A w dodatku słowa osoby, której nie znasz, a raczej nie pamiętasz. Słów prostych, a za razem trudnych do zdefiniowania, dlatego że pozornie nie mają duszy...