22 mar 2011

Rozdział czwarty

-NAPRAWDĘ NIE MOŻNA TROCHĘ... ciszej...
-Niespodzianka!!! 

~ ~ ~

Mniej więcej 4 dni po przyjeździe Olivii do Columbii, Jeremy'ego wypisano ze szpitala. Postanowili pojechać do ich rodzinnego domu w Garden City. Chociaż teraz nie wiadomo czy "rodzinnego". Ale jak go inaczej nazwać. Przecież tam się wychowali. Ten dom zawsze pozostanie w ich myślach taki sam.
Gdy byli już w domu Olivia postanowiła zadzwonić do Jill. Jednak spotkanie w takiej sytuacji było konieczne, chociażby po to, aby dowiedzieć się czegoś o tajemniczym domu w Toskanii.

~ ~ ~     

-Przepraszam, że tak wtedy zareagowałam.- zaczęła rozmowę Olivia.  
-Nie ma sprawy. Rozumiem twoje emocje. Dobrze, że zadzwoniłaś, bo muszę ci coś dać.- odpowiedziała Jill.  
-W takim razie spotkajmy się tam gdzie ostatnio.  
-Dobrze, tylko kiedy?  
-Najlepiej jak najszybciej.  
-A więc do zobaczenia za godzinę w The Last Palm In Africa.

~ ~ ~  

-Wychodzę!- krzyknęła Ovi.  
-Nie musisz tak krzyczeć. Ten dom nie jest wcale taki wielki.- odpowiedział spokojnie Jerry.  
-Ok. Nie mogę się przyzwyczaić, że jesteśmy sami. Zawsze byli tu jeszcze rodzice...  
-Dobra dobra. Gdzie idziesz?- zmienił szybko temat, bo widział, że łza już blisko.  
-Umówiłam się w Columbii... z koleżanką...  
-Koleżanką...  
-Ze studiów.  
-Już dobrze, nie jestem...- tu zawiesił głos. Nie chciał powiedzieć "naszą matką", bo przed chwilą sam zakończył ten temat.- Kiedy będziesz? Chcę wiedzieć, bo...- znowu urwał, ale nie musiał się tłumaczyć, bo siostra rzuciła szybkie "O szóstej" i wybiegła z domu.

~ ~ ~  

-Mówiłaś, że coś dla mnie masz...- powiedziała niecierpliwie Olivia.  
-Ach tak. To list. Ale otwórz go dopiero w domu. Nie chcę, żebyś zadawała jakieś pytania. Nie wiem na jego temat nic. Po prostu miałam ci go dać i tyle.  
-Dobrze. Nie ma sprawy.  
-Ale to ty chciałaś się spotkać. Chcesz się jednak czegoś dowiedzieć?  
-Tak, bo chodzi o to, że...  
-Śmiało.  
-Jeremy podczas wypadku "widział" jakiś dom, chyba włoski, w Toskanii.  
-No cóż. To tam wasi rodzice spędzili najwięcej czasu. Przez całe życie podróżowali, a ten dom był oazą, do której wracali każdego lata, choćby na dzień lub dwa. Myślę, że jest o nim powiedziane coś w tym liście. Na razie nie mogę ci więcej powiedzieć. Wskazówki są w liście. Czytaj uważnie...

~ ~ ~  

Był słoneczny poranek. Okna pokoju Olivii wychodziły na południe. Musiało być już późno, skoro słońce raziło coraz mocniej. Ze snu wyrwał ją dźwięk głośnej muzyki. Wsłuchała się uważniej. Było to Birthday Beatlesów. No tak. Ulubiona piosenka Jeremy'ego- pomyślała. Ale nadal była zaspana. Wczoraj do późna czytała list i próbowała go zrozumieć.  
-NAPRAWDĘ NIE MOŻNA TROCHĘ... ciszej...  
-Niespodzianka!!!

6 mar 2011

Rozdział trzeci

Czy to możliwe? Nie wierzę. To wszystko siedziało w głowie Olivii. Myślała o rozmowie z nieznajomą...
~ ~ ~
-Wejdźmy tutaj- zaproponowała kobieta.
-Dobrze, o ile powie mi pani o co w tym wszystkim chodzi.
-Tylko spokojnie.
-Dzień dobry. Co podać?- spytała kelnerka podchodząc do stolika
-Dwa razy cappuccino.- odpowiedziała nieznajoma.
-Zaraz przyniosę.
-Skąd wiedziałaś... znaczy skąd pani wiedziała...
-Lepiej przejdźmy na "ty". Jestem Jill.
-Olivia. A więc skąd wiedziałaś, że lubię cappuccino?
-No cóż. Wiem o tobie znacznie więcej.
-A dokładniej...
-To może zacznę od początku.
-Byłoby najlepiej.
-Na początek powiedz mi czy wiedziałaś, że twoi rodzice... że nie są waszymi biologicznymi rodzicami?
-Ale jak to? Nie wierzę! Co ty wygadujesz?! Wydaje mi się, że ta rozmowa nie ma sensu.- wykrzyknęła Olivia wstając od stolika.
-Gdybyś jednak zmieniła zdanie...- podała jej swoją wizytówkę.
~ ~ ~
Teraz siedziała na parapecie i pijąc cappuccino myślała czy dobrze zrobiła kończąc rozmowę. Chyba poniosły ją emocje. Wygrzebała z torebki wizytówkę Jill i już miała dzwonić, kiedy obudził się Jeremy.
-Cześć braciszku.
-Cześć siostra. Dzięki, że przyjechałaś.
-Nie ma sprawy. W końcu jesteś moim bratem.
-W sumie. A tak w ogóle to mam do ciebie pytanie.
-No słucham.
-Chodzi o to, że podczas wypadku, tak jak mówią, całe życie przeleciało mi przed oczami. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden mały szczegół... Czy my byliśmy kiedyś we Włoszech?
-Nie przypominam sobie, ale...
Nie dokończyła, bo uznała, że lepiej będzie jak Jeremy nie będzie wiedział o jej rozmowie z Jill, a miała przeczucie, że Włochy też są związane z tą sprawą.