9 sie 2012

Rozdział XII


- Co się stało z twoim ojcem?- zapytała Olivia.
- Wrócił do Anglii. Po śmierci twojego ojca został tu do ukończenia przeze mnie studiów. Gdy tu przyjechałem, przekazał mi dom, a sam wrócił do Londynu. Nie mógł tutaj zostać. Juan był jego serdecznym przyjacielem. Wszystko tutaj przypominało mu o nim- odpowiedział Phil.
- A ty dlaczego tu zostałeś?
- Nie wiem. Spędziłem tu wiele lat. Chyba zakochałem się w tym miejscu. Warto było zostać.
- Dlaczego?
- Inaczej bym cię nie poznał. Prawda?
- Bardzo możliwe.

~~~

Była już połowa lipca. Jak na Włochy przystało było słonecznie i duszno. Zapowiadało się na burzę. Było około 21. Słońce już udawało się na zasłużony odpoczynek, ustępując miejsca Księżycowi. Zaczynał wiać lekki wiaterek. Dookoła trwała idealna cisza. Tylko, co jakiś czas przelatywał jakiś ptak i dało się słyszeć trzepot jego skrzydeł. Komary dawały o sobie znać przy każdej sposobności. Herbata, do niedawna gorąca, już zdążyła wystygnąć. Oczy zaś utkwione były w tym zapierającym dech w piersiach widoku. Myśli błądziły po całym umyśle. Pytania żądały odpowiedzi. Powieki chciały opaść i podnieść się dopiero po kilku godzinach snu. Natomiast serce sprzeciwiło się wszystkiemu. Ono trwało w nadziei, że właśnie tego parnego wieczoru rozwiąże wielką tajemnicę. Niestety mało wskazywało na powodzenie tej misji, jaką sobie wyznaczyło. W tym wszystkim było zbyt dużo zagadek.

~~~

- Jesteś pewna, że chcesz tam pojechać- zdziwił się Jeremy.- Dopiero, co tu przyjechaliśmy. Znalazłaś pamiętnik, zdjęcia, historię choroby…
- Tak. Wiem to wszystko. Pamiętnik przeczytałam. Omijałam tylko wzmianki o chorobie, historii nie chcę czytać. Nie chcę wiedzieć, co się działo w organizmie taty. A co do zdjęć- one nic mi już nie dadzą. Mama kochała fotografię. Mają setki zdjęć z każdej podróży. A ich było przynajmniej kilkadziesiąt. Dobrze o tym wiem. I ty też. Myślałam, że zależy ci na poznaniu prawdy.
- Zależy. Ale czego oczekujesz od Sycylii? Że tam poznasz odpowiedź? Dlaczego tam? To po prostu kolejne miejsce, w którym spędzili kilka lat. Nic niezwykłego.
- Może tak, a może nie. Skąd wiesz, że nie znajdę tam nic, co nam pomoże. To tylko jedna decyzja. Mogę pojechać i wrócić. Nie ważne, co tam zastanę. Ważne, że spróbuję.
- Pojedziesz? Sama? Nie ma mowy. Jadę z tobą. A z resztą nawet nie wiesz, gdzie to jest. Phil musi nam powiedzieć albo jechać z nami.
- Dobra. Zgoda. Ale musimy tam pojechać jak najszybciej. Dopóki nie poznam tego miejsca nie będę mogła spać spokojnie. Będę sobie wyobrażała, co tam zastanę. Wyruszamy na 2 dni. Bez dyskusji.
- Ok. Co ze sobą bierzemy? Ile czasu chcesz tam zostać?
- Nie wiem. Weź rzeczy na tydzień. Jakby zmieniły nam się plany jest tam pralka. A raczej musi być. Telefony, klucze, dokumenty, aparat, pamiętnik i laptop. Tyle nam wystarczy do przeżycia.
- Przeżycia??
- Oj, żartowałam. Czasami jakoś trzeba rozładować napiętą sytuację.

~~~

- W takim razie pojedziesz z nami czy po prostu dasz nam adres i mapę z dojazdem?- spytała Olivia.
- Mam lepszy pomysł- odparł Phil.- Znam pewną Francuzkę. Na Sycylii mieszka jej kuzyn. Właśnie miała tam jechać.
- Francuzkę? Zwariowałeś? Jak ja się z nią dogadam?
- Bez obaw. Zna włoski.
- A ty skąd ją znasz?
- Przyjechała tu jakiś miesiąc temu. Była moją pacjentką. Przeziębienie czy coś. W każdym bądź razie zgadaliśmy się. Okazało się, że przyjechała tu z Francji na urlop. Zdziwiłem się, że na tak długo. Powiedziała, że musi odetchnąć innym powietrzem. Jej matka zmarła rok temu. Siostra wyjechała, zostawiając ją samą z ojcem. Chloe musiała podjąć jakąś pracę na szybko. Skończyła szkołę plastyczną. Niestety to nie dawało jej stałego zarobku. Zaczęła zarabiać w firmie marketingowej. Zwolniła się po 8 miesiącach. Odłożyła dostateczną ilość pieniędzy. Jej siostra wróciła. Ona zaś namalowała kilka obrazów, sprzedała i zarobiła kwotę potrzebną na podróż do Włoch. Znała włoski od dziecka. Jej rodzina ma tu korzenie. Nie wiem do końca, jakie, ale coś ją popchnęło w tą stronę. Wiedziała, że na Sycylii ma kuzyna. Ruszyła samochodem i zwiedza Italię od północy. Dotarła do Toskanii, wynajęła małe mieszkanko w Empoli. Bardzo jej się tu spodobało. Zwiedziła wiele miejsc, namalowała kolejne obrazy. Tak zaczęła zarabiać na życie. Całkiem nieźle jej tu idzie. Jednak postanowiła w końcu udać się do Syrakuz.
- Ale podobno to podróż samochodem po Włoszech. Czyli wygląda na to, że będzie tam jechała jakieś kilka tygodni. Nie chcę tyle czekać.
- Najpierw ją poznaj, a potem zdecyduj. Ma twój charakter. Dogadacie się.
- Zobaczymy. Ale chciałam jechać już jutro.
- Możesz wyjechać jutro, ale jechać kilka tygodni. Zobaczysz po drodze piękno tego kraju. Może zakochasz się tak jak ja i zostaniesz. Tyle cudownych miejsc jest po drodze na Sycylię.
- Mimo wszystko daj mi adres. A z Chloe możesz mnie poznać dzisiaj. Muszę mieć czas na podjęcie decyzji.
- Nie ma sprawy. Już do niej dzwonię.

~~~

Dochodziła już 14. Pora siesty niedługo miała się kończyć. Olivia jednak nadal nie mogła się przestawić na włoski tryb życia. Nadal wcześnie chodziła spać, wstawała rano i cały dzień pracowała nad tajemnicą rodzinną, jak i nad kilkoma projektami. Umówiła się, bowiem ze swoim szefem, że swoje zlecenia zrealizuje podczas podróży, a do klientów wyśle Charliego. Szkice nada kurierem do Ameryki. Na brak pracy nie mogła narzekać. Była jednym z najlepszych architektów w Nowym Jorku. Zaprojektowała wiele wieżowców. Jednak nie to ją najbardziej interesowało. Najwięcej radości dawało jej tworzenie wnętrz. Dobieranie kolorów, mebli, dodatków. To bardzo kobieca technika. Ona była jednak mistrzynią. Potrafiła urządzić mieszkania na każdy gust. Dlatego gdy tylko tworzono nowe budynki mieszkalne, zatrudniano ją do tworzenia wstępnych projektów wnętrz. Miała także pośród klientów wielu deweloperów. Zgłaszano się do niej z każdym typem wnętrza. Zaczęły przychodzić nawet propozycje pracy z Europy i Australii. Jej firma nie narzekała na brak klientów właśnie dzięki niej. Dlatego nikt nie chciał jej zwolnić. Była w tym momencie wiceprezesem jednej z najlepiej prosperujących firm architektonicznych w Stanach. Nie mogła sobie pozwolić na stratę zleceniodawcy. Kochała jednak to, co robiła. Odprężało ją to. Dlatego praca na wyjeździe pomagała jej zapomnieć o całej tajemnicy. O innej rodzinie, pamiętnikach, chorobach. To przynosiło jej ulgę. Ale wiedziała, że cały czas musi iść naprzód. Nie może stanąć w miejscu. Dlatego musiała podjąć decyzję odnośnie wyjazdu do Graniti.