- Co się stało z twoim ojcem?-
zapytała Olivia.
- Wrócił do Anglii. Po śmierci
twojego ojca został tu do ukończenia przeze mnie studiów. Gdy tu przyjechałem,
przekazał mi dom, a sam wrócił do Londynu. Nie mógł tutaj zostać. Juan był jego
serdecznym przyjacielem. Wszystko tutaj przypominało mu o nim- odpowiedział
Phil.
- A ty dlaczego tu zostałeś?
- Nie wiem. Spędziłem tu wiele
lat. Chyba zakochałem się w tym miejscu. Warto było zostać.
- Dlaczego?
- Inaczej bym cię nie poznał.
Prawda?
- Bardzo możliwe.
~~~
Była już połowa lipca. Jak na
Włochy przystało było słonecznie i duszno. Zapowiadało się na burzę. Było około
21. Słońce już udawało się na zasłużony odpoczynek, ustępując miejsca
Księżycowi. Zaczynał wiać lekki wiaterek. Dookoła trwała idealna cisza. Tylko,
co jakiś czas przelatywał jakiś ptak i dało się słyszeć trzepot jego skrzydeł.
Komary dawały o sobie znać przy każdej sposobności. Herbata, do niedawna
gorąca, już zdążyła wystygnąć. Oczy zaś utkwione były w tym zapierającym dech w
piersiach widoku. Myśli błądziły po całym umyśle. Pytania żądały odpowiedzi.
Powieki chciały opaść i podnieść się dopiero po kilku godzinach snu. Natomiast
serce sprzeciwiło się wszystkiemu. Ono trwało w nadziei, że właśnie tego
parnego wieczoru rozwiąże wielką tajemnicę. Niestety mało wskazywało na
powodzenie tej misji, jaką sobie wyznaczyło. W tym wszystkim było zbyt dużo
zagadek.
~~~
- Jesteś pewna, że chcesz tam
pojechać- zdziwił się Jeremy.- Dopiero, co tu przyjechaliśmy. Znalazłaś
pamiętnik, zdjęcia, historię choroby…
- Tak. Wiem to wszystko.
Pamiętnik przeczytałam. Omijałam tylko wzmianki o chorobie, historii nie chcę
czytać. Nie chcę wiedzieć, co się działo w organizmie taty. A co do zdjęć- one
nic mi już nie dadzą. Mama kochała fotografię. Mają setki zdjęć z każdej
podróży. A ich było przynajmniej kilkadziesiąt. Dobrze o tym wiem. I ty też.
Myślałam, że zależy ci na poznaniu prawdy.
- Zależy. Ale czego oczekujesz od
Sycylii? Że tam poznasz odpowiedź? Dlaczego tam? To po prostu kolejne miejsce,
w którym spędzili kilka lat. Nic niezwykłego.
- Może tak, a może nie. Skąd
wiesz, że nie znajdę tam nic, co nam pomoże. To tylko jedna decyzja. Mogę
pojechać i wrócić. Nie ważne, co tam zastanę. Ważne, że spróbuję.
- Pojedziesz? Sama? Nie ma mowy.
Jadę z tobą. A z resztą nawet nie wiesz, gdzie to jest. Phil musi nam
powiedzieć albo jechać z nami.
- Dobra. Zgoda. Ale musimy tam
pojechać jak najszybciej. Dopóki nie poznam tego miejsca nie będę mogła spać
spokojnie. Będę sobie wyobrażała, co tam zastanę. Wyruszamy na 2 dni. Bez
dyskusji.
- Ok. Co ze sobą bierzemy? Ile
czasu chcesz tam zostać?
- Nie wiem. Weź rzeczy na
tydzień. Jakby zmieniły nam się plany jest tam pralka. A raczej musi być.
Telefony, klucze, dokumenty, aparat, pamiętnik i laptop. Tyle nam wystarczy do
przeżycia.
- Przeżycia??
- Oj, żartowałam. Czasami jakoś
trzeba rozładować napiętą sytuację.
~~~
- W takim razie pojedziesz z nami
czy po prostu dasz nam adres i mapę z dojazdem?- spytała Olivia.
- Mam lepszy pomysł- odparł
Phil.- Znam pewną Francuzkę. Na Sycylii mieszka jej kuzyn. Właśnie miała tam
jechać.
- Francuzkę? Zwariowałeś? Jak ja
się z nią dogadam?
- Bez obaw. Zna włoski.
- A ty skąd ją znasz?
- Przyjechała tu jakiś miesiąc
temu. Była moją pacjentką. Przeziębienie czy coś. W każdym bądź razie zgadaliśmy
się. Okazało się, że przyjechała tu z Francji na urlop. Zdziwiłem się, że na
tak długo. Powiedziała, że musi odetchnąć innym powietrzem. Jej matka zmarła
rok temu. Siostra wyjechała, zostawiając ją samą z ojcem. Chloe musiała podjąć
jakąś pracę na szybko. Skończyła szkołę plastyczną. Niestety to nie dawało jej
stałego zarobku. Zaczęła zarabiać w firmie marketingowej. Zwolniła się po 8
miesiącach. Odłożyła dostateczną ilość pieniędzy. Jej siostra wróciła. Ona zaś
namalowała kilka obrazów, sprzedała i zarobiła kwotę potrzebną na podróż do
Włoch. Znała włoski od dziecka. Jej rodzina ma tu korzenie. Nie wiem do końca,
jakie, ale coś ją popchnęło w tą stronę. Wiedziała, że na Sycylii ma kuzyna.
Ruszyła samochodem i zwiedza Italię od północy. Dotarła do Toskanii, wynajęła
małe mieszkanko w Empoli. Bardzo jej się tu spodobało. Zwiedziła wiele miejsc,
namalowała kolejne obrazy. Tak zaczęła zarabiać na życie. Całkiem nieźle jej tu
idzie. Jednak postanowiła w końcu udać się do Syrakuz.
- Ale podobno to podróż samochodem
po Włoszech. Czyli wygląda na to, że będzie tam jechała jakieś kilka tygodni.
Nie chcę tyle czekać.
- Najpierw ją poznaj, a potem
zdecyduj. Ma twój charakter. Dogadacie się.
- Zobaczymy. Ale chciałam jechać
już jutro.
- Możesz wyjechać jutro, ale jechać
kilka tygodni. Zobaczysz po drodze piękno tego kraju. Może zakochasz się tak
jak ja i zostaniesz. Tyle cudownych miejsc jest po drodze na Sycylię.
- Mimo wszystko daj mi adres. A z
Chloe możesz mnie poznać dzisiaj. Muszę mieć czas na podjęcie decyzji.
- Nie ma sprawy. Już do niej
dzwonię.
~~~
Dochodziła już 14. Pora siesty
niedługo miała się kończyć. Olivia jednak nadal nie mogła się przestawić na
włoski tryb życia. Nadal wcześnie chodziła spać, wstawała rano i cały dzień
pracowała nad tajemnicą rodzinną, jak i nad kilkoma projektami. Umówiła się,
bowiem ze swoim szefem, że swoje zlecenia zrealizuje podczas podróży, a do
klientów wyśle Charliego. Szkice nada kurierem do Ameryki. Na brak pracy nie
mogła narzekać. Była jednym z najlepszych architektów w Nowym Jorku.
Zaprojektowała wiele wieżowców. Jednak nie to ją najbardziej interesowało.
Najwięcej radości dawało jej tworzenie wnętrz. Dobieranie kolorów, mebli,
dodatków. To bardzo kobieca technika. Ona była jednak mistrzynią. Potrafiła
urządzić mieszkania na każdy gust. Dlatego gdy tylko tworzono nowe budynki
mieszkalne, zatrudniano ją do tworzenia wstępnych projektów wnętrz. Miała także
pośród klientów wielu deweloperów. Zgłaszano się do niej z każdym typem
wnętrza. Zaczęły przychodzić nawet propozycje pracy z Europy i Australii. Jej
firma nie narzekała na brak klientów właśnie dzięki niej. Dlatego nikt nie
chciał jej zwolnić. Była w tym momencie wiceprezesem jednej z najlepiej
prosperujących firm architektonicznych w Stanach. Nie mogła sobie pozwolić na
stratę zleceniodawcy. Kochała jednak to, co robiła. Odprężało ją to. Dlatego
praca na wyjeździe pomagała jej zapomnieć o całej tajemnicy. O innej rodzinie,
pamiętnikach, chorobach. To przynosiło jej ulgę. Ale wiedziała, że cały czas
musi iść naprzód. Nie może stanąć w miejscu. Dlatego musiała podjąć decyzję
odnośnie wyjazdu do Graniti.
Wiesz co , bardzo ciekawy masz styl pisania , tylko tak zwrócę Ci uwagę, źle się czyta tą czcionką ;D ale reszta pięknie ;*
OdpowiedzUsuńZapr.do mnie: www.it-other-world.blogspot.com
Świetny blog, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDodaje cię do obserwatorów i zapraszam do mnie ;)